Forum Szalone Forum xD Strona Główna
 Strona glówna  •  FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy  •  Galerie  •  Rejestracja  •   Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj 
"Niejednakowe" - fanfiction (1-14) - zakończone 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Szalone Forum xD Strona Główna -> Nasza Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor
Wiadomość
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:03, 24 Sty 2006  

W sumie, to jest fanfiction o Tokio Hotel xP
Ale jako, że ja sama za nimi w gruncie rzeczy nie przepadam jakoś szczególnie, więc pomyślałam sobie, że nawet ktoś, kto nie jest ich fanem, może rzucić na to okiem... ;P
Publikę je również na blogu [link widoczny dla zalogowanych] i tam czyta je pare osób, które W OGÓLE nie lubią TH ^^
Dlatego...
Zapraszam do lektury :)


I.


Sheila popchnęła drzwi i weszła do przestronnego, choć w tej chwili mocno zabałaganionego pokoju o dość oryginalnie pomalowanych, czarno-różowych ścianach. Rzuciła się na wielkie, wygodne łóżko. Sięgnęła pod poduszkę i wyjęła stamtąd srebrnego pilota. Nacisnęła czerwony guzik, a z czterech olbrzymich głośników poleciała głośna, gwałtowna muzyka. W tym samym momencie rozległo się dudnienie w ścianę.
- Spadaj! - wrzasnęła Sheila.
Usłyszała kroki, a po chwili drzwi otworzyły się. Stała w nich niewysoka, szczupła brunetka o długich, gęstych, kręconych włosach i ciemnobrązowych oczach w czarnej oprawie. Ładną twarz o delikatnych rysach teraz wykrzywiła złość.
- Przycisz ten łomot!
- Odwal się - warknęła Sheila nie odwracając wzroku od sufitu.
- Przycisz! - zawołała dziewczyna z trudem przekrzykując muzykę.
- Wynocha - rzuciła Sheila nadal nie zaszczycając siostry ani jednym spojrzeniem.
Julia ruszyła w stronę wieży stereo. Nacisnęła jakiś przycisk i muzyka umilkła. Sheila uruchomiła ją z powrotem przy pomocy pilota. Julia wyłączyła, Sheila włączyła. Julia wyłączyła.
- Och, przestań!
- Nie! Przeszkadzasz mi!
- Litości - jęknęła Sheila kręcąc głową - W czym? Przecież się nie uczysz, są wakacje!
- Próbuję pisać.
- Te swoje wierszydła?
Julia skinęła głową.
- Mówiłaś, że już nie piszesz, bo nie masz weny - zauważyła Sheila.
- Trudno się dziwić! W takich warunkach?! - prychnęła Julia.
Sheila westchnęła. Nie lubiła kłócić się z siostrą. Zazwyczaj nieźle się ze sobą dogadywały, takie spięcia zdarzały im się stosunkowo rzadko. Zerknęła na Julię spode łba.
- Podaj mi słuchawki, są na biurku.
- Dzięki, Shei - uśmiechnęła się Julia, podając siostrze czarne, błyszczące słuchawki i podłączając je do sprzętu stereo.
Cmoknęła Sheilę w policzek i wyszła z pokoju.
Poetka, westchnęła w duchu Sheila, zadając sobie po raz stotysięczny to samo pytanie: jak to możliwe, że są jednojajowymi bliźniaczkami? Wiele osób, gdy widziało je po raz pierwszy nie mogło w to uwierzyć. Dziewczyny absolutnie nie chciały być do siebie podobne. Każda opracowała sobie zupełnie odmienny styl.
Julia była naturalna. Pozwalała opadać swoim włosom miękkimi lokami i falami, nie eksperymentowała z fryzurami. Nie malowała się. Lubiła brąz, czerń, ciemną, wojskową zieleń - wszystkie spokojne, ciepłe, wręcz maskujące kolory. Dookoła nadgarstka wiązała rzemyki, a na szyi nosiła wisiorki z kamieni półszlachetnych, drewniane koraliki i plecione obróżki. "Dziewczyna z afrykańskiego demobilu" - śmiał się czasami pan Skylon, ojciec sióstr.
Sheila natomiast chwilami aż nazbyt rzucała się w oczy. Jej styl można określić jako połączenie punku, techno i gothicu z domieszką czegoś własnego. Jaskrawe lub całkowicie czarne, odważne, oryginalne ciuchy i taka sama biżuteria. Całości dopełniała niesamowita, raczej krótka, stawiana na żelu, fioletowa fryzura. Niewielki tatuaż w kształcie konturu gwiazdki na wewnętrznej stronie nadgarstka (rok bez telewizji), kolczyk w języku (pół roku szlabanu na wyjścia do kina), mocny, niedyskretny makijaż - cała Sheila.
Charakter i upodobania dziewczyn też nie były jednakowe. Sheila była odważna, pewna siebie i bardzo rozrywkowa. Miała mnóstwo znajomych, ale sama lubiła tylko starannie dobraną grupę najbliższych przyjaciół. Julia kochała przyrodę, lubiła czytać, pisać wiersze i szkicować. Była spokojna, ale jej również nie brakowało pewności siebie. Po prostu nie uważała, aby bycie przebojowym było najlepszym pomysłem. Jeśli coś nie dotyczyło jej bezpośrednio, wolała pozostawać biernym obserwatorem.
Od czasu, gdy dziewczyny skończyły 12 lat i wzięły się za kreowanie swych wizerunków, to, że są bliźniaczkami można było poznać tylko po identycznych, prześlicznych i bardzo delikatnych rysach twarzy. O ile, oczywiście, Sheila zmyła makijaż, co nie zdarzało się jej często poza domem.
Leżała teraz na łóżku i machała zwisającymi z niego nogami w rytm muzyki lecącej w słuchawkach. Nagle drzwi od pokoju ponownie się otworzyły, a do pokoju wsunęła się ładna, zadbana, sympatycznie wyglądająca kobieta po czterdziestce. Sheila zdjęła słuchawki.
- Prosiłam cię, żebyś pukała.
- Pukałam, nie słyszałaś, więc weszłam.
- No tak - mruknęła Sheila, niechętnie przyznając matce rację.
- Tato właśnie wrócił z pracy. Prosi, żebyście razem z Julią zeszły na dół, chce z wami o czymś porozmawiać - w oczach pani Skylon pojawiło się rozbawienie.
- O czym?
- Przekonasz się - powiedziała i wyszła z pokoju.
Sheila usłyszała pukanie do pokoju Julii. Podniosła się z łóżka i wyszła do holu. W tym samym momencie z drugiego pokoju wychynęła Georgia z drugą córką.
- O co chodzi? - zapytała Julia z wyraźnym zaciekawieniem.
- Po co od razu zwoływać takie zebranie? - niecierpliwiła się Sheila.
- Zobaczycie, spokojnie - uśmiechnęła się ich mama schodząc po schodach na parter.
Dziewczęta popatrzyły po sobie ze zdziwieniem i zeszły za mamą. W salonie, na obitym czarną skórą fotelu siedział pan Skylon. Uśmiechał się do córek.
- Siadajcie - poprosił.
Siostry popatrzyły na mamę, ale ta poprawiała sobie czarne, falujące włosy do ramion spoglądając na swoje odbicie w szybie barku.
Obie opadły na kanapę i utkwiły wzrok w ojcu. Carl odchrząknął i zaczął mówić, najwyraźniej bardzo z czegoś zadowolony:
- Oboje z mamą doszliśmy ostatnio do wniosku, że zanim wyjedziemy na wakacje przyda wam się jakieś zajęcie.
Julia uniosła brwi. Tylko nie pomoc w wyprzedaży garażowej u cioci Lucy, jęknęła w duchu.
- Przy okazji, nauczycie się czegoś i zarobicie trochę grosza na wyjazd.
- Zarobicie? - powtórzyła z niedowierzaniem Sheila.
- Tak. Załatwiłem wam pracę! - zawołał pan Skylon.
Sheila zorientowała się, że ma otwarte usta, więc szybko je zamknęła.
- Ale... po co? Przecież mamy pieniądze!
- Nie. To MY je mamy, a wy tylko je OD NAS dostajecie - stwierdził.
- No nie, bez żartów!
Julia milczała wpatrując się w ojca.
- Julie? - zwrócił się do niej cicho.
- Myślę... - zaczęła powoli, intensywnie myśląc - ...że ten pomysł jest...
- PORONIONY! - wtrąciła ze zniecierpliwieniem Sheila.
- ...całkiem fajny - dokończyła Julia.
- Och, wiedziałem, że wam się spodoba! - zawołał uszczęśliwiony pan Skylon.
- CO?! - ryknęła Sheila - Chyba nie myślisz, że będę myła garnki w jakiejś spelunie po to, żeby móc sobie kupić nowy tusz do rzęs!
- Daj spokój, nie histeryzuj, Shei. Przecież nie szukałbym dla was takiej pracy.
- A jaką znalazłeś? - zapytała Julia.
- Dla każdej z was inną, ale w tym samym miejscu.
- Gdzie?
- NIE BĘDĘ MYŁA GARNKÓW!
- W hotelu "Indygo".
- Co mamy robić?
- W HOTELOWEJ KUCHNI PRZY GARNKACH!
- Ty Julie, będziesz pracować w recepcji, a ty Shei...
- NA ZAPLECZU KUCHENNYM, Z GARNKAMI!
- ...będziesz...
- MYĆ GARNKI!
- ...pracować jako...
- POMYWACZKA GARNKÓW!
- ...kelnerka pokojowa.
- CZYLI PRZY GARNKACH!
- Och, odwal się od tych garnków, Shei, na litość! - wtrąciła Julia.
- NIE CHCĘ NOSIĆ GARNKÓW!
- A myślałam, że nie chcesz ich myć - zachichotała Julia.
- Spadaj - warknęła Sheila - Po co to wszystko, tato?
- Już mówiłem, chcę, żebyście poznały wartość pieniądza.
- Ależ ja ją doskonale znam! Na przykład tusz do rzęs z "Diamond" kosztuje siedemnaście dolarów! - zawołała - Och, a tak przy okazji, mamo, właśnie mi się skończył, kupisz mi nowy? I widziałam fantastyczną, jaskraworóżową szminkę...
- Właśnie o tym mówię! - zawołał pan Skylon powoli tracąc cierpliwość - Kiedy zaczniecie same zarabiać przekonacie się, że pieniadzę nie rosną na drzewach!
- Ale...
- ŻADNYCH ALE! - ryknął.
- Zaczynacie od jutra - uśmiechnęła się promiennie Georgia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Poison Girl dnia Nie 12:05, 12 Lut 2006, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frozen
Pogromca Klawiatury



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:21, 24 Sty 2006  

Całkiem fajne ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorothea
Pogromca Klawiatury



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem z miasta to widać,słychać i czuć XD

PostWysłany: Wto 14:36, 24 Sty 2006  

kolejne utalentowane dziecko

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżamelii
Banan Chiqita xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łorsou.

PostWysłany: Wto 14:52, 24 Sty 2006  

heh, sławne będziemy Pojzyn, sławne xP

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziewoocha
Łamacz Kodów



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam gdzie psy dupami szczekają

PostWysłany: Wto 15:28, 24 Sty 2006  

Garnki wymiatają xD

Fajne, oj fajne ;D
Los talentos to ty masz ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Łamacz Kodów



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z raju....

PostWysłany: Wto 16:36, 24 Sty 2006  

Ciekawe, ciekawe. Bardzo mi się podoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Apology
zdechła krowa xF



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 557
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hmm... z miasta :P

PostWysłany: Wto 18:01, 24 Sty 2006  

Fajne :)
A co to ma wspólnego z TH?
Bo na twoim blogu to ja sie nie moge polłapać co jest jak...
Jest jakaś dalsza czesc do tego?
xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:35, 24 Sty 2006  

Jest xP
Proszę ^^


- Wstawaj.
- Mmm...
- Wstawaj.
- Mmm...
- WSTAWAJ!
- Jaki egzamin? - Sheila poderwała się do pozycji siedzącej i rozejrzała nieprzytomnie dookoła.
- Ze wczesnego wstawania z łóżka - rzuciła Julia wychodząc z pokoju.
- Och - jęknęła Sheila i opadła z powrotem na poduszkę.
- NIE ZASYPIAJ ZNOWU! - ryknęła Julia wsadzając do pokoju głowę.
- Okrutna kobieta - Sheila przykryła głowę czarną poduszką.
Julia zaśmiała się i zniknęła za drzwiami.
Sheila poleżała jeszcze chwilę, po czym z powrotem usiadła na łóżku. Spojrzała na budzik i wydała z siebie krótki jęk.
- Szósta rano, nie wierzę. Szósta rano w wakacje, a ja muszę wstawać. To po prostu nie do pomyślenia! Angela nigdy mi w to nie uwierzy... Jakbym wiedziała, że tak będą wyglądać te wakacje, to pojechałabym do babci, tam przynajmniej mogę spać tak długo, jak zechcę... Nie mogę, to jest bezduszne... - marudząc zeskoczyła z łóżka i ruszyła do drzwi od przylegającej do pokoju łazienki - Serca nie mają...
Julia siedziała już w kuchni i jadła płatki z mlekiem. Była ubrana, umyta i uczesana, pozostało jej tylko zjeść śniadanie i mogła wyjść do pracy. Czekała, aż kukurydziane płatki namokną mlekiem i podtapiała je w międzyczasie łyżką. Kiedy zaczęła wreszcie jeść do kuchni zdążyła już przywlec się zaspana Sheila. Usta rozdarło jej szerokie ziewnięcie.
- A ty nadal w piżamie? - zapytała Julia.
- Nie, to mój uniform. A co, nie widać? - rzuciła Sheila rozlewając mleko na stół.
Nie przejęła się tym jednak, tylko zaczęła w ekspresowym tempie pochłaniać czekoladowe kulki.
- O, już nie jesteś taka śpiąca - zauważyła Julia.
- Do jedzenia nigdy.
- Dzień dobry, dziewczynki - do kuchni wkroczył pan Skylon - Och, a ty Sheila jeszcze w piżamie? Przebieraj się szybko, za kwadrans musimy wyjść!
- Podwieziesz nas?
- Tak, mam po drodze.
Sheila skończyła jeść płatki, najwyraźniej zyskała też trochę energii, bo już nieco żwawiej ruszyła na górę, żeby się przebrać.

***

Siostry siedziały na tylnych siedzeniach srebrnego vana i chichotały czytając SMSa Sheili od Jasona.
- Co mu odpisałaś? - zapytała Julia.
- Nic, niech się pomęczy w niepewności.
- Komu znowu łamiesz serce, Shei? - zapytał sprzed kierownicy pan Skylon.
- Jaaaa...? - zapytała Sheila z udawanym zdziwieniem i wybuchnęła śmiechem - Ależ nikomu!
Nie wyglądała już na zaspaną. Miała dopracowany makijaż - mocno pomalowane na czarno oczy i lekko koloryzujący, różowawy błyszczyk na ustach. Włosy postawiła na żelu i miała na sobie fioletowo-czarne ubranie. Albo raczej nie-ubranie. Carl zerknął niespokojnie w lusterko.
- Shei, czy na pewno sądzisz, że to odpowiedni strój na pierwszy dzień pracy...? - zapytał.
- Och, tato, daj spokój... Jak znam życie, to dadzą mi jakiś paskudny fartuch albo inny łach i będę musiała się nim przykryć.
- Tak sobie myślę... Shei, nie zamieniłabyś się posadą? Chyba wolałabym roznosić posiłki do pokojów.
- Serio? - w oczach Sheili zabłysnęła nadzieja.
- Tak.
- Tato, możemy się zamienić? - zwróciła się Sheila do ojca.
- Jasne, nie ma problemu.
- Super, dzięki Julie. Naprawdę nie miałam ochoty...
- ...latać z garnkami - dokończyła ze śmiechem Julia.
- Dokładnie - wyszczerzyła zęby Sheila wsuwając do ust listek truskawkowej gumy do żucia - Chcesz?
- Nie, dzięki.
Samochód zatrzymał się przed wielkim, granatowo-białym, nowoczesnym budynkiem.
- Miłego dnia w pracy - uśmiechnął się do córek pan Skylon, kiedy wygramoliły się już na zewnątrz.
- Dziękujemy i nawzajem - zawołała Julia, machając mu na pożegnanie.
Spojrzała na siostrę i wzięła głęboki oddech.
- Nie denerwujesz się? - zapytała.
- Czym? - wzruszyła ramionami Sheila.
Weszły po szerokich schodach do środka budynku. Olbrzymi hol ciągnął się przed nimi, co jakiś czas rozgałęziając się w którąś stronę. Julia zatrzymała się przy wejściu, ale Sheila minęła ją i ruszyła w stronę recepcji. Ze znudzoną miną nacisnęła dzwonek. Niemal natychmiast z sąsiednich drzwi wyłonił się wysoki mężczyzna z głupawym wąsikiem.
- Dzień dobry, w czym mogę paniom pomóc?
- Przyszłyśmy do pracy - oświadczyła spokojnie Sheila.
Julia podeszła do niej i stanęła obok.
- Julia i Sheila Skylon - powiedziała - Zaczynamy od dzisiaj pracę jako kelnerka i recepcjonistka.
Na twarzy mężczyzny malowało się zdziwienie, ale szybko je ukrył i zaczął przerzucać jakieś papiery leżące pod kontuarem.
- Skylon, Skylon... Tak... Rzeczywiście - podniósł głowę - Która do recepcji? - zapytał, patrząc na Julię.
- Ja - rozwiała jego nadzieje Sheila.
- Och... Tak, w porządku. Zaczynasz od zaraz. Będę tu na razie stał i ci pomagał. A na przyszłość - popatrzył z wahaniem na jej ubranie - Postaraj się ubrać bardziej elegancko, co?
- Taaa, jasne - rzuciła niedbale Sheila stając obok niego.
- A ty... Julia, tak?
- Tak.
- Tutaj - wskazał na drzwi za sobą - znajdziesz fartuszek...
- Uch - wystękała Julia.
- Taka procedura. A potem drzwi na lewo, korytarzem prosto i drugie drzwi na prawo - tam czekasz na zamówienia. To prosta praca.
- W porządku - kiwnęła głową Julia i zniknęła za drzwiami.
- No a my czekamy na gości - popatrzył z niepokojem na Sheilę.
- Mhm - mruknęła, żując w skupieniu gumę.
- Tak w ogóle, Leonardo jestem - wyciągnął do niej dłoń.
- Sheila - strzeliła balonem z gumy i podała mu rękę.
- Tak, tak... Tu masz jakieś gazety - wskazał na stos czasopism pod kontuarem.
- O, spoko - ucieszyła się Sheila.
Sięgnęła po jedno i opadła na granatowy, pasujący do wystroju fotel na kółkach.
Z okładki łypało na nią czterech roześmianych chłopaków. Mniej-więcej w jej wieku. Popatrzyła na nich obojętnie. Jakiś europejski zespół, który najpierw podbił tamten kontynent, a teraz powoli zaczynały wariować na jego punkcie amerykańskie nastolatki.
- Komercja - prychnęła z pogardą kartkując czasopismo.

Julia zawiązała w pasie granatowy fartuszek i przygładziła go nerwowo. W przeciwieństwie do siostry podchodziła do tej pracy poważnie i poprzedniego wieczoru miała niemałe kłopoty z zaśnięciem - naprawdę się stresowała. Poprawiła plecak kostkę na ramieniu i ruszyła korytarzem. Zgodnie z poleceniem weszła w drugie drzwi po prawej stronie. Olbrzymia kuchnia, pełna ludzi i najróżniejszych sprzętów. Przez moment zamarła, ale po paru sekundach odzyskała przytomność. Zamknęła za sobą drzwi i weszła wgłąb pomieszczenia. Podeszła do przysadzistej kobiety, może trzydziestoletniej.
- Przepraszam, jestem nowa. Mam zanosić jedzenie do pokojów.
- Oczywiście, kochanie - kobieta uśmiechnęła się do niej - Czekaj tu sobie, jak będzie jakieś zamówienie, to powiem ci co i jak.
Julia usiadła przy wskazanym stoliku zastawionym posrebrzanymi tacami i położyła plecak na podłodze.

Sheila nie spodziewała się wielu gości tak wcześnie rano, więc kiedy Leonardo zniknął na chwilę z pola widzenia wyłożyła się na brzuchu na kontuarze i czytała w jednej z gazet artykuł o znęcaniu się nad zwierzętami. Jak ona nienawidziła takiego niczym nieuzasadnionego okrucieństwa. Zaciskała teraz ze złości pięści i nie odrywała oczu od czasopisma. Nie usłyszała nawet gwaru przy drzwiach wejściowych, tak była zaaferowana sprawą bezbronnych zwierzaków.
- Eee... Przepraszam bardzo...
- Nie teraz - odburknęła.
- Och. Chciałem tylko...
- No czego?! - zawołała podnosząc głowę.
Dopiero wtedy uświadomiła sobie, gdzie się tak właściwie znajduje. W holu stało czterech młodych chłopaków i kilkanaście innych osób. Lekko speszona zeskoczyła z lady, ale nie przejmowała się tym długo.
- Tak? - zapytała niezbyt uprzejmym tonem.
Stojący przy kontuarze mężczyzna był wysoki i postawny, ubrany w czarny garnitur i czarne, lustrzane okulary.
- Rezerwacja na nazwisko Ztiluak.
- Jak?! - zdziwiła się Sheila przeglądając się w okularach mężczyzny i poprawiając sobie palcami fryzurę.
- Z-T-I-L-U-A-K - przeliterował.
- Wszyscy na jedno nazwisko? - zerknęła na tłum ludzi za jego plecami.
- Tak.
- Ale nie do jednego pokoju - usłyszała czysty, wesoły głos.
Podniosła głowę znad książki rezerwacji i spotkała spojrzenie dość wysokiego, szczupłego chłopaka z blond dreadami.
Gdzieś już widziałam tę buźkę, pomyślała.
- Co ty nie powiesz... Chwileczkę... O, mam. Taaak, pokoje od numeru 102 do 118 i dwa apartamenty numer 160 i 161.
Popatrzyła na mężczyznę, który najwyraźniej czekał na coś jeszcze.
- A, no tak - odwróciła się i zdjęła z tablicy kilkanaście kluczy.
Podała je mężczyźnie.
- A bagaże?
- Co z nimi? - zapytała, unosząc brwi.
Chłopcy zachichotali, ale ona nie zwróciła na nich najmniejszej uwagi.
- Ktoś je weźmie? - zapytał niecierpliwie mężczyzna.
- Ach. W porządku - powiedziała - Zaraz wracam.
Weszła do pokoju obok i szturchnęła Leonarda, który siedział przy biurku, ze słuchawkami na uszach, odsłuchując coś z komputera.
- Co jest? - zapytał - Goście?
- Taaa, ale ich już załatwiłam. Kto się ma zająć bagażami?
- Co załatwiłaś? Jak to załatwiłaś? Miałaś mnie zawołać! - wrzasnął spanikowanym głosem i wybiegł do holu.
Sheila wyszła za nim.
- Przepraszam bardzo za nią, to nowa pracownica, dopiero dzisiaj zaczęła, a państwo są pierwszymi gośćmi... - tłumaczył się gęsto - Później na pewno nabierze ogłady i będzie jej szło lepiej - zapewniał.
- Chcemy tylko, żeby ktoś zajął się naszymi bagażami - facet, który wszystko załatwiał wyraźnie tracił cierpliwość.
- Oczywiście. Proszę się udać do pokojów, wszystkim się zajmiemy.
Odeszli, a Sheila uniosła się na rękach i przysiadła na kontuarze machając w powietrzu nogami. Patrzyła za nimi, dopóki nie zniknęli na schodach. Czterech chłopców odwróciło się parę razy, a jeden z nich nawet jej pomachał. Zupełnie ich zignorowała.
- Kto to był? - spytała Leonarda.
- Och, ten taki, młodzieżowy zespół z Europy... Nie znam się na tej waszej muzyce, to ty to powinnaś wiedzieć.
- Ja nie słucham muzyki komercyjnej - prychnęła, przypominając sobie, że to właśnie ich twarze widziała tego dnia na okładce jednego z czasopism.
Wzięła je teraz do ręki i zerknęła na tytuł pod fotografią.
- "TOKIO HOTEL" - przeczytała.
Odłożyła gazetę i wróciła do swojego artykułu, z powrotem kładąc się na kontuarze, kiedy tylko Leonardo zniknął w pokoju dla obsługi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżamelii
Banan Chiqita xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łorsou.

PostWysłany: Wto 18:40, 24 Sty 2006  

Cytat:
Czterech chłopców odwróciło się parę razy, a jeden z nich nawet jej pomachał.


Który, który?
Fajjjjjjjjne ^^'
Więcej więcej więęęęęcej :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:56, 24 Sty 2006  

Heheh, nie wiem, który xD
Nie zastanawiałam się nad tym xD
Ale może być, że Tom ^^

Dam dalej, dam, spokojnie ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Apology
zdechła krowa xF



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 557
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hmm... z miasta :P

PostWysłany: Wto 19:27, 24 Sty 2006  

Ooo...
Ty boto mnie wciągnie xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:41, 24 Sty 2006  

III.


Julia zdjęła z szyi koraliki i przesuwała je po sznurku.
I pomyśleć, iż sądziłam, że będę nudzić się w recepcji, westchnęła.
Po krótkich wskazówkach, jakich udzieliła jej ta kobieta siedziała tu od pół godziny i jak na razie było tylko jedno zamówienie, którym zajęła się inna kelnerka. Zastanawiała się już, czy ktoś miałby jej za złe, jakby na chwilę się zdrzemnęła (i czy w ogóle ktokolwiek by to zauważył), kiedy nagle rząd telefonów wiszących na ścianie rozdzwonił się. Czerwone światełko migało na ośmiu aparatach jednocześnie.
- Oho, wszyscy się obudzili albo przyjechała nowa tura gości - stwierdziła kobieta, z którą rozmawiała wcześniej Julia i podeszła do jednego z telefonów.
Podbiegło paru innych pracowników i też sięgnęli po słuchawki.
- Zamówienia do pokojów, w czym mogę pomóc? Tak. Oczywiście. Polecam, jak najbardziej. Dobrze, tak. Dziękuję.
Kobieta odłożyła słuchawkę i szybkim krokiem ruszyła w stronę krzątających się przy kuchni kucharzy. Zatrzymała się jednak w połowie drogi i odwróciła.
- Hej, a ty co?
Julia rozejrzała się, chcąc sprawdzić, do kogo mówi.
- NO TY! CZEMU TAK SIEDZISZ? TELEFONY DZWONIĄ!
- Mam odbierać? - zdumiała się Julia, podrywając się z krzesła.
- Tak! Nie mówiłam ci? - zapytała kobieta, ale nie czekając na odpowiedź poszła dalej.
Julia niepewnie sięgnęła po jedną ze słuchawek.
- Dzień dobry. Zamówienia do pokojów, w czym mogę pomóc? - zapytała idąc za przykładem pozostałych.
- Dzień dobry, chciałem zamówić... Och, właściwie nie mogę się zdecydować - przyznał miły głos.
- Proszę przejrzeć menu - zaproponowała.
- Hm, no tak. A nie mogłaby pani mi czegoś polecić?
- Och, nie, przykro mi, ale nie. Jestem tutaj pierwszy dzień.
- Szkoda... Wobec tego wezmę to, co brat - zdecydował - Proszę dwa razy mleko z płatkami kukurydzianymi... Och nie, raz czekoladowe... Tosty z dżemem... I sok pomarańczowy.
- Z lodem?
- Tak, proszę.
- Coś jeszcze?
- Nie, to chyba wszystko, dziękuję.
- Numer pokoju? - zapytała Julia.
- 161.
- Dziękuję.
- Ja również.
Odłożyła słuchawkę. I popatrzyła na resztę osób odbierających zamówienia.
O cholera, pomyślała, zapomniałam zanotować. Szybko chwyciła leżący obok notes i długopis, zapisała zamówienie i poszła w stronę głównej kuchni. Po drodze minęła kobietę, która się nią opiekowała.
- Komu mam złożyć zamówienie?
- A jaki to pokój? - zapytała tamta sprawdzając coś na I-Booku.
- 161.
Kobieta podniosła na nią oczy.
- Och, apartament. Zanieś głównemu kucharzowi - wskazała na pulchnego mężczyznę siekającego coś zawzięcie.
Julia ruszyła w jego stronę.
- Proszę, zamówienie z pokoju 161 - oświadczyła podając mu karteczkę.
- Dziękuję, dziękuję - rzucił mężczyzna, biorąc od niej kartkę i nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.
Wróciła do swojego stolika. Po chwili podeszła do niej ta kobieta.
- Czekasz teraz, aż zamówienie, które odebrałaś będzie gotowe i to właśnie je zanosisz. Inaczej robi się straszny bałagan - stwierdziła.
- W porządku.
- Tak przy okazji, jestem Leticia - uśmiechnęła się.
- Julia. Miło mi - odwzajemniła uśmiech dziewczyna.
- ZAMÓWIENIE DO POKOJU 108 GOTOWE! - zawołał młody blondyn, stawiając tacę na długim stole obok.
Rudowłosa, wyglądająca na nieco roztrzepaną dziewczyna chwyciła tacę i wymaszerowała z kuchni.
Julia zawiązała koraliki na szyi.
- ZAMÓWIENIE DO APARTAMENTU 161 - usłyszała, obserwując, jak taca z posiłkiem ląduje na stole.
Wstała i podniosła ją. Wychodząc sali kopnęła swój plecak pod stolik, żeby nikt nie wpadł na pomysł przeglądnięcia jego zawartości.

Leonardo wszedł do recepcji i spojrzał na leżącą na kontuarze Sheilę.
- Zwariowałaś?! - zawołał.
- Och, już schodzę... Przecież nikogo tu nie ma - oświadczyła znużonym tonem Sheila.
- Ale w każdej chwili ktoś mógł przyjść. Poza tym to nieeleganckie - warknął Leonardo i wrócił na zaplecze.
- Nie jestem elegancka - mruknęła Sheila, siadając w fotelu.
Skończyła czasopismo i odłożyła je. Nie miała już ochoty czytać. Przeciągnęła się leniwie i zaczęła zastanawiać, co mogłaby zrobić, żeby nieco urozmaicić sobie pracę. Wreszcie doszła do wniosku, że póki co poszuka jakiegoś lustra i poprawi sobie fryzurę i makijaż, a przy okazji zwiedzi hotel. Zajrzała na zaplecze.
- Leonardo, idę się przejść i poszukać łazienki - oświadczyła i wyszła.
Nie miała pojęcia, czy ją usłyszał, bo znowu siedział ze słuchawkami na uszach. Doszła jednak do wniosku, że jakoś sobie poradzi bez niej i ruszyła schodami na górę. Tak jak hol wejściowy, korytarz na pierwszym piętrze był biało-granatowy, elegancki i modernistyczny jednocześnie. Poszła schodami na górę. Minęła drugie piętro i weszła na trzecie, później na czwarte, ostatnie. Tam wreszcie ruszyła wzdłuż korytarza mijając nieliczne drzwi z jasnego drewna o ciężkich, złocistych klamkach. Dotarła do drzwi z napisem "toaleta". Oczywiście tylko jedna, bo wszystkie pokoje miały własne łazienki. Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Główne pomieszczenie mieściło umywalki i lustra. Po prawej było wejście do części damskiej, a po lewej do męskiej. Stanęła przed jednym z luster i spojrzała na swoje odbicie.
- Cholera, nie wzięłam kredki ani żelu - przypomniała sobie, widząc, że fryzura nieco oklapła, a makijaż oczu stracił nieco na wyrazistości.
Drzwi po lewej otworzyły się i wyszedł z nich szczupły, dość wysoki chłopak. Miał czarne, ciekawie uczesane włosy i, jak zdążyła zauważyć Sheila, ładne, brązowe oczy. Na jej widok nieco się spłoszył i spróbował czym prędzej odwrócić w drugą stronę, jakby się bał, że z Sheila znienacka się na niego rzuci. Ona jednak nadal stała przed lustrem i nawet na niego nie patrzyła. Usiłowała poprawić końcówkami palców swoją fryzurę.
-Niech to - westchnęła.
Chłopak tymczasem stał przy sąsiedniej umywalce i patrzył na nią z rosnącym zainteresowaniem. Był przyzwyczajony do wybuchów euforii lub wręcz przeciwnie - niechęci, kiedy spotykał jakąś nastolatkę. Jedne go nienawidziły, drugie go kochały. Ale wszystkie w jakiś sposób na niego reagowały. Z podobną obojętnością nie spotykał się często. Sheila zerknęła na niego kątem oka.
- I co się tak gapisz? - rzuciła.
Przeprosił krótko i odwrócił się.
- HEJ! - zawołała nagle Sheila.
Poznała mnie, pomyślał czując ni to zadowolenie, ni rozczarowanie.
- Tak? - zapytał.
- Używasz żelu, co nie? - wskazała na jego fryzurę.
- Słucham?
- Używasz żelu do włosów? - zapytała powoli.
Och, więc o to jej chodzi, odetchnął z ulgą, nie wiedząc za bardzo dlaczego.
- Hm, tak właściwie to wosku i lakieru, ale żel też mam.
- A nie odpaliłbyś mi trochę?
- Jest w pokoju - odparł.
- Poczekam.
- W porządku... No to... Zaraz przyniosę - odparł chłopak i wyszedł z łazienki.
Po paru minutach wszedł do niej wysoki blondyn z dreadami.

Bill wszedł do apartamentu. Był niesamowicie zdziwiony. Od czasu, gdy stał się sławny, mało która dziewczyna nie rozpoznawała go i rozmawiała z nim normalnie. Z łazienki wyszedł Tom, już ubrany.
- Sorry, że tak długo. Skorzystałeś z tej na korytarzu? - zapytał.
- Mhm, taaak... - odparł tępo Bill - Co to ja miałem...? A, żel...
- Już nałożyłeś - przypomniał mu ze zdziwieniem Tom.
- To nie dla mnie - odparł Bill i w skrócie opowiedział bratu, co zaszło.
- Nie gadaj - zdumiał się Tom - I na serio cię nie poznała?
- Mhm.
- I zapytała o ŻEL?
- Mhm.
- Niewiarygodne - zaśmiał się Tom.
- Wiem - powiedział Bill, idąc do łazienki.
Po chwili wyszedł z niej ze słoiczkiem żelu. Już miał opuścić pokój, kiedy rozdzwoniła się jego komórka.
- Kurczę. Muszę odebrać - powiedział, patrząc na migoczący wyświetlacz.
- Spoko, ja jej to zaniosę - zapalił się Tom.
Bill spojrzał na niego podejrzliwie.
- Ale... - zaczął.
- Jasne, jasne. Żadnych wyskoków - Tom przekornie pokazał mu język, zabrał od niego żel i wyszedł z pokoju.

Julia wjechała windą na ostatnie piętro i teraz ostrożnie sunęła po korytarzu, starając się nic nie upuścić.
Następnym razem wezmę wózek, pomyślała ze złością.
159... 160... 161. Stanęła przed drzwiami apartamentu i załomotała w nie łokciem. Nic. Załomotała jeszcze raz.
- Kto tam?! - usłyszała.
- Obsługa hotelowa! - odkrzyknęła.
- Proszę wejść!
Nacisnęła łokciem klamkę i popchnęła drzwi. Weszła do pięknie urządzonego, przestronnego apartamenu. Stanęła na środku salonu i zawołała.
- Gdzie postawić?!
Z przyległego pokoju, prawdopodobnie sypialni wyszedł czarnowłosy chłopak z komórką przy uchu.
- Przepraszam... Może być na stole - powiedział do Julii - Tak, tak, mamo. Wszystko jest w porządku. Śniadanie. Aha. Tom... Zaraz wróci, musiał na moment wyjść.
- Smacznego – powiedziała Julia powoli się wycofując.
- Poczekaj! Nie, nie ty mamo – wrócił do sypialni.
Julia zatrzymała się i ze zniecierpliwieniem czekała na niego. Nie podobał jej się, był bardziej w typie Sheili... Byli nawet do siebie podobni. Po chwili wszedł do salonu, już bez słuchawki.
- Przepraszam, telefon – przewrócił oczami – Chciałaś wyjść bez napiwku?
- Nawet o nim nie pamiętałam – przyznała.
- Pracujesz tu? – zapytał, szukając czegoś w kieszeni krótkiej, skórzanej kurtki leżącej na kanapie.
- Tak, od dzisiaj.
- Aha – wyjął wreszcie portfel i odliczył jakąś kwotę – Proszę.
- Dziękuję – zaczerwieniła się lekko Julia.
- To ja dziękuję – uśmiechnął się nieśmiało chłopak.
- Ładny fartuszek.
- Bardzo zabawne – powiedziała, ale uśmiechnęła się szeroko.
- Do zobaczenia.
- Tak... Do widzenia.
Wychodząc z pokoju zderzyła się z kimś.
- Oj! – jęknęła.
- Przepraszam! Nie zauważyłem cię! – podniosła głowę i spojrzała w twarz... bruneta z pokoju, ale tym razem ubranego w zupełnie innym stylu i z długimi blond dreadami na głowie.
- Nie ma sprawy – burknęła i odeszła.
Tom patrzył za nią przez chwilę. Co za włosy, pomyślał i wszedł do apartamentu.

Sheila spojrzała podejrzliwie na chłopaka, który wszedł do łazienki, a później przeniosła wzrok na słoiczek żelu do włosów w jego dłoni.
- Żel na dready? – zaśmiała się.
Chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Bill ma telefon, przyniosłem ci to zamiast niego – podał jej kosmetyk.
Dziewczyna wzięła go bez słowa i odkręciła. Odwróciła się w stronę lustra i zaczęła nakładać żel palcami na błyszczące, fioletowe włosy. Tom patrzył na nią w milczeniu.
- Jak masz na imię? – zapytał.
- Śmiertelny Anioł Przeznaczenia – prychnęła.
- Ładnie – uśmiechnął się chłopak – Ja jestem Tom.
- Hura – mruknęła Sheila, w skupieniu nakładając żel.
- A tak na serio?
- Tak na serio?
- No.
- Zabójczo Śmiertelny Anioł Przeznaczenia.
- Och, daj spokój – poprosił Tom, ale dziewczyna wzbudzała w nim coraz większe zainteresowanie.
- Spojrzała na niego i podała mu słoiczek.
- Nie mówiła ci mama, że nie wolno rozmawiać z obcymi? – puściła mu oko i wyszła z łazienki.
Nie poszedł za nią. Wiedział, że w ten sposób i tak niczego nie wskóra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziewoocha
Łamacz Kodów



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam gdzie psy dupami szczekają

PostWysłany: Wto 20:44, 24 Sty 2006  

Masz tempo w dodawaniu kolejnych części ;D
I całe szczęście ^^
Podoba mi się :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:45, 24 Sty 2006  

Bo ja to już mam gotowe, teraz tylko Wam przeklejam ;)
Napisałam już 15 części ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżamelii
Banan Chiqita xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łorsou.

PostWysłany: Wto 20:51, 24 Sty 2006  

Cytat:
Jak masz na imię? – zapytał.
- Śmiertelny Anioł Przeznaczenia – prychnęła.
- Ładnie – uśmiechnął się chłopak – Ja jestem Tom.
- Hura – mruknęła Sheila, w skupieniu nakładając żel.
- A tak na serio?
- Tak na serio?
- No.
- Zabójczo Śmiertelny Anioł Przeznaczenia


miauuuuu *_*
ja też chcę taaak piiissaaaać xP
a jak skończę dodawać tamto, to zacznę kolejne xP ij tak tak, mam tego trochę w zapasie... ^^'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:36, 25 Sty 2006  

- Julia, kochanie! Weź zamówienie do apartamentu 160.
- Ale ja go nie odbierałam - odparła Julia, spoglądając z niechęcią na Leticię.
Dopiero wróciła po zaniesieniu poprzedniego zamówienia i nie miała ochoty znowu wjeżdżać na górę.
- Niestety, ale Camila odebrała dwa naraz, a nie jest w stanie dwóch naraz zanieść.
- Przecież może je wziąć na wózek, zmieszczą się - zauważyła Julia.
- PROSZĘ - warknęła Leticia wciskając jej do rąk srebrną tacę, od której biło ciepło podanego na niej posiłku.
- Och... To niesprawiedliwie - jęknęła Julia, ale wsiadała już do windy dla obsługi hotelu.
Drzwi zasunęły się i ruszyła do góry.
Cholera, znowu nie wzięłam wózka, pomyślała ze złością.
Miała nadzieję, że nie trafi znowu na kogoś pokroju tego dziwacznego bruneta. Niby był uprzejmy i zagadywał wesoło, ale jednak coś jej w nim nie pasowało, choć nie umiała do końca określić, co to było. Winda zatrzymała się na czwartym piętrze i Julia wyszła na korytarz. Ruszyła w stronę drzwi z numerem 160 i zapukała, jak zwykle łokciem. Oparła się o nie, żeby utrzymać równowagę i nie wylać soku z dwóch szklanek stojących na tacy. W tym samym momencie otworzyły się, a ona razem z tacą wpadła do środka.
- Ooooch! - wydała stłumiony okrzyk, zataczając się i próbując złapać zawartość tacy.
Poczuła, że podtrzymuje ją para silnych ramion, a czyjeś dłonie zabrały z tacy szklanki z napojem.
- Boże, przepraszam, nie spodziewałam się, że pan otworzy...
- Nic się nie stało - usłyszała śmiech.
Spojrzała na lokatora. Miał jakieś siedemnaście, może osiemnaście lat, półdługie, trochę idiotycznie zaczesane włosy i był całkiem przystojny.
- Na pewno? - zapytała.
- Jasne - odparł drugi chłopak - Nic się nawet nie wylało.
Był niewysoki, zupełnie przeciętny i ubrany w czarną koszulkę z napisem "Slipknot".
- Taką młodą tu macie kadrę? - zapytał z uśmiechem nadal podtrzymujący ją chłopak.
- Nie, skąd - uśmiechnęła się - Sądzę, że ja i moja siostra jesteśmy tu najmłodsze.
- Och, twoja siostra też tu pracuje? - zapytał.
- Tak.
- Czy ona nie ma przypadkiem fioletowych włosów? - dodał po chwili namysłu.
- Ma. Widzieliście ją?
- Tak, w recepcji - zaśmiał się, a drugi chłopak zawtórował mu.
- Biorąc pod uwagę waszą reakcję, sądzę, że radzi sobie znakomicie - zachichotała Julia.
- Można to tak ująć. Tak w ogóle, jestem Georg - wyciągnął rękę.
- Julia - uścisnęła ją lekko.
- Gustav - drugi chłopak również podszedł wyciągając dłoń.
- Miło mi - uśmiechnęła się delikatnie Julia.
- Nam bardziej - odpowiedział Georg.
- No to... Smacznego, muszę wracać do pracy.
- Napiwek! - zawołał Gustav sięgając do kieszeni spodni.
Jak ona tego nienawidziła...
- Proszę - podał jej pieniądze.
- Dzięki.

- Eee... Przepraszam?
- Hm? - Sheila nawet nie podniosła głowy znad kolejnego artykułu.
- Chciałem zapytać, gdzie znajdę najbliższy sklep spożywczy.
- Wystarczy wyjść z hotelu i się rozejrzeć.
- Ale...
- Albo zamówić u nas, to, czego pan potrzebuje.
- To teraz pan, tak? - w głosie zabrzmiała drwina.
Sheila uniosła głowę i spojrzała na rozmówcę. Nażelowany brunet, teraz z pełnym make up'em oczu.
Szkoda, że nie poprosiłam go jeszcze o kredkę, pomyślała Sheila.
- Ano tak. Jestem w pracy.
- Wcześniej nie byłaś? - zapytał z przekorą.
- Wcześniej byłam na wycieczce krajoznawczej.
- Tak myślałem.
- Och, serio?
- Daj spokój... To jak będzie z tym sklepem?
- Wyjdź i poszukaj, taki wielki problem? - zapytała Sheila patrząc na niego z niechęcią.
- Jakaś ty pomocna... Na pewno dostaniesz za to jakąś premię - prychnął, ale nie ruszył się z miejsca.
Sheila zmierzyła go ostrym spojrzeniem i spuściła wzrok na czasopismo.
- Przepraszam, nie chciałem - usłyszała po chwili - Wyprowadziłaś mnie z równowagi.
- Ja? - zapytała niby ze zdziwieniem.
- Przypadkiem ty - uśmiechnął się chłopak.
Boże, jak on się pięknie uśmiecha, pomyślała Sheila, ale szybko odpędziła od siebie tę myśl.
- Na prawo.
- Proszę? - zamrugał zdezorientowany oczami.
- Najbliższy sklep spożywczy: z hotelu i na prawo - powiedziała Sheila.
- Ach... W porządku, dziękuję. I... Słuchaj, jak masz na imię? - zapytał odchodząc.
- Zapytaj brata.

Tom siedział na łóżku i kopał w nie nogami. Ciemnoblond dready związał w kucyk i przykrył czapką z daszkiem. Zastanawiał się, gdzie podział parę żółtych adidasów z szerokimi sznurowadłami, bo przetrząsnął już wszystkie bagaże i nie mógł ich znaleźć.
- Przecież je pakowałem - mruknął.
- Co? - do pokoju właśnie wszedł Bill niosąc małą reklamówkę.
- Żółte adidasy. Nie widziałeś ich?
- Chyba nie sądzisz, że włożyłbym coś takiego - prychnął Bill.
Wyjął z siatki dwa batony i rzucił jeden bratu.
- Ej, słuchaj... Pamiętasz tę dziewczynę od żelu?
- Nooo... Twarda sztuka - zaśmiał się Tom.
- W jakim sensie? - Bill zmrużył oczy i spojrzał zimno na brata.
- Oj, daj spokój. Nie miałem na myśli nic takiego... Nawet bym z nią nic nie próbował, trzymała mnie na dystans.
- To normalne, nie zna cię.
- Inne nie mają takich problemów - przewrócił oczami Tom.
- Widocznie inne to idiotki.
- Oho, czyżby nasza Panna Nieprzystępna spodobała się Billowi? - ożywił się chłopak.
- Coś ty - odpowiedział szybko Bill - Mówiła, żebym zapytał się ciebie o jej imię.
- Hm, jak to szło...? Aaa, wiem: Śmiertelny Anioł Przeznaczenia - powiedział Tom wpychając sobie do ust batonik.
- Jaja sobie robisz?
- Nie, ja nie.
- Co?
- Ja sobie nie robię jaj. Ona mi tak powiedziała.
- Serio?
- Czy ja wyglądam na dowcipnisia? - zapytał Tom robiąc głupią minę - To jak z tymi adidasami?

***

Julia weszła do pokoju siostry i usiadła koło niej na łóżku.
- Jak było? - zapytała z uśmiechem.
- Hm, ok.
- I tyle? Ok? - zdziwiła się Julia.
- No tak. A jak miało być? - wzruszyła ramionami Sheila.
- Och, nie wiem... Ja poznałam kilka ciekawych osób.
- Gości hotelowych?
Julia kiwnęła głową.
- Bruneta na żelu i blondyna z dreadami? - parsknęła śmiechem Sheila.
- Nie, w blondyna tylko wpadłam. A ten brunet wydał mi się całkiem miły...
- Zastraszony taki.
- Czy ja wiem...
- Ale ja wiem.
- I jeszcze dwóch innych. Georga i Gustava.
- Przystojni?
- Georg jest niczego sobie...
- Punk? - zapytała Sheila.
- Nie, skąd.
- E, to beznadziejny.
Julia roześmiała się.
- A tobie ktoś się spodobał?
Sheila uniosła z powątpiewaniem brwi.
- Kto? Leonardo? Czy któryś z tych niedorobionych bliźniaków?
- Ooo, prawda? Też doszłam do wniosku, że są bliźniakami! Mają identyczne rysy twarzy.
- Julie, możesz przestać? Oni mnie naprawdę nie kręcą.
- Przepraszam. Mnie też nie - dodała - Po prostu uważam, że fajnie jest spotkać tam kogoś miłego w naszym wieku.
- Nie uważam, żeby byli mili.
- Bo pewnie ty nie byłaś dla nich.
- Skąd te podejrzenia? - oburzyła się Sheila.
- Bo ty nigdy nie jesteś dla nikogo miła - zaśmiała się Julia i uścisnęła siostrę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Apology
zdechła krowa xF



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 557
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hmm... z miasta :P

PostWysłany: Śro 10:41, 25 Sty 2006  

Jaaa chce kolejną cześć!!
Może jak spenetruje bloga to coś znajde? :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:48, 25 Sty 2006  

Na blogu jest do piętnastej xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżamelii
Banan Chiqita xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łorsou.

PostWysłany: Śro 15:57, 25 Sty 2006  

jeeee xP a ja będę ty czytać, oł jeee ^^'
to ten... może i ja zaraz dodam kawałek? :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:58, 25 Sty 2006  

V.


Sheila usiadła za kontuarem i włożyła do uszu słuchawki odtwarzacza MP3. Uruchomiła go i położyła głowę na drewnianym blacie, opierając brodę na złożonych dłoniach. Zobaczyła, że Leonardo stoi tuż koło niej i szybko porusza ustami. Po chwili przestał i uniósł brwi, najwyraźniej czekając na odpowiedź na jakieś pytanie, jakie jej zadał.
- Jasne - powiedziała Sheila, nie słysząc nawet własnych słów.
Leonardo uśmiechnął się, pokiwał z zadowoleniem głową, po czym zniknął z pola widzenia.
Ciekawe, czego chciał?, pomyślała Sheila i zajęła się wtórowaniem wokaliście wykrzykującemu słowa piosenki prosto do jej ucha. Przymknęła oczy i całą sobą oddała się wyśpiewywaniu nie do końca cenzuralnego tekstu. Nagle poczuła na sobie czyjeś spojrzenie i podniosła głowę. Stał przed nią Tom i przyglądał się jej, najwyraźniej z trudem powstrzymując się od śmiechu. Westchnęła i zdjęła jedną słuchawkę.
- Czego? - burknęła.
- Ładnie śpiewasz - wyszczerzył zęby chłopak.
- Ha, ha - Sheila patrzyła na niego znudzonym wzrokiem.
- Serio. Tylko te słowa mało dziewczęce, nie sądzisz?
- A ja jestem dziewczęca? - prychnęła Sheila.
- Sądzę, że tak. Każda panna jest dziewczęca, a ty po prostu to ukrywasz.
- Słuchaj, Tod...
- Tom - poprawił.
- Nieważne. Po pierwsze, nie mów o mnie "panna". Po drugie, irytujesz mnie. I daj sobie spokój, bo niczego w ten sposób nie osiągniesz.
- Nie możemy się zaprzyjaźnić?
- Nie. Sama sobie wybieram przyjaciół, a ty nie masz najmniejszych szans na zostanie jednym z nich, Tod.
- Tom - chłopak już się nie uśmiechał - Chciałem prosić o drugi klucz do pokoju.
Sheila bez słowa podała mu mały, mosiężny kluczyk, a on wziął go i w milczeniu ruszył w stronę windy.
Nie te klocki, co?, pomyślał, spróbujemy więc inaczej...
Nie mógł znieść myśli, że ta dziewczyna zupełnie go olewała. Wysiadł z windy i wpadł na brunetkę pchającą wózek z jedzeniem.

- Au! - krzyknęła Julia.
- Ty tak zawsze? - roześmiał się Tom, pomagając jej wstać.
- Miałam cię spytać o to samo - uśmiechnęła się nieco krzywo, rozcierając obity łokieć.
- Przepraszam.
- Ja też.
- To do nas? - wskazał ręką na wózek.
- Nie, do 160.
- Pójdę z tobą, to pokój moich kumpli.
- Jeśli chcesz - zgodziła się Julia.
- Ile masz lat?
- Szesnaście, a ty? - odparła.
- Też.
- Skąd jesteś?
- Jak to?
- No... - Julia popatrzyła na niego, jak na idiotę - Gdzie mieszkasz na stałe?
- Rozumiem, ale... Nie wiesz? - zapytał z niedowierzaniem, zatrzymując się.
- Skąd mam wiedzieć? - Julia również się zatrzymała.
Tom przyjrzał się jej uważniej. Przypominała mu...
- Jesteś siostrą recepcjonistki?
- Tak, ale co to ma do rzeczy? - Julie popatrzyła na niego podejrzliwie.
- Och, nie, nic - odpowiedział, mając cichą nadzieję, że nie wszystkie dziewczyny w tym kraju okażą się takimi ignorantkami - Mieszkam w Niemczech.
- No tak.
Spojrzał na nią. A jednak ich kojarzyła?
- Akcent - wytłumaczyła krótko.
- Och. Rzeczywiście.
Zamilkł.
- Jak masz na imię? - zapytał po chwili.
- Julia, a ty?
Nie był przyzwyczajony do tego pytania, zdecydowanie nie był. Zwykle wszystkie dziewczyny podbiegały do niego skandując jego imię i wcale nie musiał się przedstawiać.
- Tom...
Milczał przez chwilę i wreszcie zapytał:
- Naprawdę nas nie znasz?
Julia zrobiła zdziwioną minę.
- Skąd mam znać?
- Daj spokój! Tokio Hotel! "Durch den Monsun"! Musiałaś o nas słyszeć!
Julia zmrużyła oczy.
- Ten europejski zespół?
- TAK!
- O, no tak. Obiło mi się o uszy. Więc ty w nim grasz?
- Boże, tak!
- To miło.
Tomowi opadła szczęka.
- Mi... Miło?!
- Tak. Wiesz, co? Ten obiad zdążył już chyba całkiem wystygnąć - zauważyła trzeźwo Julia - Przecież nie będziemy tu sterczeć do wieczora.
Zapukała do drzwi. Otworzył Georg. Uśmiechnął się do niej szeroko.
- Zapraszam - powiedział, wpuszczając ją do środka.
W tym samym momencie zauważył Toma, który stał na środku korytarza, jak oniemiały.
- Co jest? - zapytał rozbawiony na widok jego miny Georg.
- Ja... Nic - Tom otarł czoło szeroką frotką założoną na nadgarstek i wszedł do swojego apartamentu.
Georg wzruszył ramionami i wrócił do środka.

- Wyglądasz, jakbyś wyszedł z klasy chemicznej - zaśmiał się Bill, widząc twarz Toma, który właśnie wszedł do pokoju.
- Chemia w porównaniu do niej jest dla mnie jasna, jak słońce - westchnął Tom.
- Do kogo?
- Do tej czarnuli. Julii.
- Kelnerki?
- No.
- A co z nią? Skąd ty ją w ogóle znasz?
- Wpadliśmy na siebie dwa razy...
- No ale o co chodzi?
- Ona nas nie zna.
Bill zamrugał parę razy powiekami.
- Nie zna?
- Zna.
- Gadasz od rzeczy - zauważył Bill.
- Słyszała o nas, ale nas nie słucha.
- Słyszała, ale nie słucha - powtórzył powoli Bill.
- Jak jej powiedziałem, że to my, to...
- Co powiedziała?
- Że to miło.
- Miło? - zdumiał się Bill.
- No właśnie. To w ogóle nie zrobiło na niej wrażenia - Tom pokręcił z niedowierzaniem głową.
- E, gadasz.
Tom położył prawą rękę na lewej piersi i zapewnił:
- Serio.
- Ale przecież już nas znają w Stanach.
- Wiem. O, byłbym zapomniał - to siostra tej fioletowej.
- No tak, coś je łączy - zaśmiał się Bill.
- Co?
- Obie na nas kompletnie nie reagują.
- Nie wierzę. Po prostu nie wierzę.
Bill szturchnął brata pięścią w ramię.
- No to mamy zajęcie na okres lansowania się w USA - stwierdził ze śmiechem.

Julia usiadła za kontuarem koło Sheili. Postanowiła odwiedzić siostrę w recepcji, w ramach krótkiej przerwy.
- Co tam? - uśmiechnęła się.
- Nudy - westchnęła Sheila, ale odwzajemniła uśmiech.
- Pamiętasz tych braci?
- Mhm - mruknęła Sheila.
- Wiesz co, poznałam tego z dreadami. Faktycznie jakiś dziwny - przyznała Julia.
- Mówiłam.
- Wiedziałaś, że są z tego zespołu Tokio Hotel?
- A nie Pensjonat Pekin? - zachichotała Sheila - Wiedziałam, wiedziałam.
- Fajnie. Mają okazję trochę pozwiedzać.
- Taa... Przyjemny sposób na zarabianie kasy, co nie? - zapytała Sheila.
- No tak. To nie to samo, co roznoszenie posiłków do pokojów hotelowych.
- Albo siedzenie w recepcji od rana do wieczora.
Julia zerknęła na stos czasopism leżących przed siostrą.
- Mogę pożyczyć? - zapytała i nie czekając na odpowiedź sięgnęła po pierwszy tytuł.
Na okładce widniała duża, kolorowa fotografia Tokio Hotel.
Co mi szkodzi?, pomyślała i otworzyła gazetę na artykule. Jasny tytuł oznajmiał: Bill i Tom Kaulitz - co ich łączy, a co różni? Julia usadowiła się wygodniej w fotelu i zaczęła czytać. Sheila tymczasem przeszła do pokoju, w którym siedział Leonardo.
- Jest tu połączenie z internetem? - zapytała, wskazując na komputer.
- Oczywiście.
- Mogę skorzystać?
- W porządku. Tylko żadnych niecenzuralnych stron - dodał ze śmiechem i wyszedł do recepcji.
Sheila usiadła przy komputerze i uruchomiła internet. Weszła na stronę z bezpłatnymi plikami muzycznymi do ściągnięcia i włączyła wyszukiwarkę. Wpisała "Tokio Hotel" i czekała na wynik. Na stronie pokazało się kilkanaście tytułów, kliknęła przy każdym z nich na przycisk "Download".
Po kilkunastu minutach, kiedy na dysku znalazły się już wszystkie piosenki, podłączyła do portu USB kabelek od MP3 i sprawnie przesłała na odtwarzacz wszystkie pliki. Skasowała piosenki z komputera i wyszła do recepcji.
- Już. Dzięki, Leonardo.
Mężczyzna kiwnął głową i z wyraźnym zadowoleniem wrócił do komputera. Julii już nie było, musiała wrócić do kuchni. Sheila włączyła pierwszą piosenkę.
Nieźle, pomyślała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Szalone Forum xD Strona Główna -> Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3
   
 
Opcje 
Zezwolenia Opcje
Kto jest na Forum Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Kto jest na Forum
 
Jumpbox
Kto jest na Forum
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Theme FrayCan created by spleen & Download
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin