Forum Szalone Forum xD Strona Główna
 Strona glówna  •  FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy  •  Galerie  •  Rejestracja  •   Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj 
Ścieżki Losu - [1-6] - zakończone 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Szalone Forum xD Strona Główna -> Nasza Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor
Wiadomość
Dżamelii
Banan Chiqita xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łorsou.

PostWysłany: Śro 17:54, 25 Sty 2006  

Przed chwilą powiedziałam do monitora, że specjalizuję się w pisaniu romansów. I niech ktoś mi tylko spróbuje zaprzeczyć xP
Za słownictwo przepraszam ^^'


5*

-Nie mogę w to uwierzyć.- jęknęła Sam, kręcąc się nerwowo przed salą.- Ten… ten kretyn moim ojcem! W ogóle co on sobie myślał?! Przecież miał tyle okazji, by mi powiedzieć!!! Zachował się jak paskudna, tchórzliwa świnia!!!- oznajmiła wrzaskiem całemu światu, po czym oparła się o ścianę.- I jak ja mam teraz żyć, co? No powiedz mi, jak?
-Nie wiem.- wyszeptała Jess, patrząc na podłogę.- Myślę, że… że powinnaś zrezygnować z zajęć.
-CO?!! Nie żartuj sobie moja droga, to jest naprawdę poważna sytuacja!
-Ja nie żartuję. Albo chociaż poczekać na zmianę nauczyciela. Bo… na pewno zmienią. Po takiej sytuacji nie pozwolą jemu dalej uczyć.
-A ty skąd to wiesz?- spytała nieufnie Samantha, obgryzając z nerwów paznokcie.
-Bo słyszałam, jak moja matka gadała z dyrektorką.
-A… ty patrz, idą.
Obie dziewczyny jak na zawołanie odwróciły głowę w stronę wysypujących się rodziców z klasy. Na końcu wyszły ich mamy, pogrążone w głębokiej dyskusji. Jessica zauważyła, że Kelly Parker była bardzo blada.
-No cóż, chodźmy do nas.- mruknęła Sam.
Złapała przyjaciółkę za rękę, obróciła się i wpadła prosto na Jeremy’ego. Bez słowa spiorunowała go wzrokiem i ominęła w milczeniu.

***

-Wywalili go!- oświadczyła dumnie Sam trzy dni później, wpadając do pokoju i wymachując świstkiem papieru.
Jess w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko i z powrotem zabrała się za pisanie smsa do Matta. Od tak dawna się nie widzieli… Samantha widząc nikłe zainteresowanie ze strony przyjaciółki obróciła się i trzasnęła lekko drzwiami. Jessica chyba tego nie zauważyła, bo właśnie pisała godzinę jutrzejszego spotkania z chłopakiem. Wysłała smsa, zatrzasnęła klapkę telefonu i rozejrzała po pokoju. „A niech cię licho!” pomyślała i wzruszyła ramionami. Przebrała się w swoją nową koszulę nocną i wlazła pod kołdrę. Początek listopada zapowiadał się raczej nieciekawie, zważając na kiepską pogodę i przede wszystkim na mnóstwo zadanych prac domowych. No cóż, każdy nauczyciel zachowywał się tak, jakby to jego przedmiot był najważniejszy.
Kiedy Jessica już przysypiała, tuląc do siebie wielkiego misia, do pokoju wpadła(dosłownie) Sam, potykając się o własne nogi. Jess poderwała się z łóżka i zakryła kołdrą, rozglądając się nieprzytomnie dookoła.
-Co jest?- spytała, przeciągając się.- Już ranek?
-Nie, idiotko, tylko ten zboczeniec do kwadratu!!- zawyła Sam, po czym na czworakach doczołgała się do drzwi i zamknęła je na klucz.- Ty wiesz co on zrobił?! Normalnie wracam do nas, co nie, a on mi tu nagle wychodzi zza rogu i wciąga mnie do komórki dla sprzątaczek!!!
-Ale…
-Nie przerywaj mi! Spytał się grzecznie o co mu chodzi, a ten skurwysyn zaczął się do mnie dobierać!!!
-Ale…
-Odepchnęłam go, oczywiście, a gdy jeszcze raz spróbował, to pokazałam mu gdzie jest jego miejsce.
-Ale…
-Ale co?- spytała rozhisteryzowana dziewczyna.
-O kim mówisz?
-O TYM WALNIĘTYM JEREMYM!!!- krzyknęła Sam, wpełzając na łóżko.
Jess błyskawicznie oprzytomniała.
-Zgłosiłaś to?
-Czy ty myślisz że ja nie mam nic innego do roboty tylko zgłaszać że były nauczyciel chce mi coś zrobić? Kobito, wyluzuj!

***

Minęły dwa tygodnie od tego zdarzenia. W szkole wszystko wróciło do normy… no, prawie wszystko. Jessica i Samantha nie zmieniły się ani trochę od pamiętnej wywiadówki. Nadal były tak samo lekkomyślne, i nadal wracały grubo po północy z imprez. Sam z mocno zakrapianych, a Jess ze spotkań z naćpanymi kumplami(co nie oznaczało, że sama była niewinna). I obie spotykały się w tym właśnie czasie ze swoimi chłopakami.

-Co robisz w piątek? Znaczy, dzisiaj??- spytała Jess, malując sobie paznokcie na ciemny fiolet.
-Eee… idę się spotkać z Bradem.- mruknęła, w skupieniu robiąc sobie manicure.- A ty?
-Umówiłam się z Mattem i… i…- przez chwilę szukała właściwego słowa określającego jego znajomych, ale po chwili dała sobie spokój i zrezygnowała.- I z resztą.
-Czy Matt to ten przystojniak, z którym cię widziałam dwa dni temu?- spytała przebiegle Sam, mrużąc z zaciekawieniem oczy.
-Wydało się.- westchnęła dramatycznie Jess i zachichotała.- Tak, to on. Świetny jest, co nie?
-Noo… bardzo męski.- oznajmiła poważnie dziewczyna, z trudem powstrzymując śmiech.- A jaki miał uśmiech…
-Eej!! To mój chłopak! Masz swojego!- zaoponowała Jessica, biorąc się pod boki.- Odwal się od niego!
Sam zarechotała i uśmiechnęła się szeroko, po czym rzuciła w nią znienacka poduszką. Jess usunęła się z toru lotu i pokręciła głową.
-Jesteś niemożliwa.- powiedziała rozbawiona i uśmiechnęła się.- Ale za to właśnie cię kocham!

***

Wieczorem dziewczyny rozstały się pod knajpką, w której Sam umówiła się z Bradem. Jessica poszła dalej, a dziewczyna weszła do środka i rozejrzała się. Niemalże podskoczyła gdy ktoś objął ją w pasie i pocałował w szyję. Obróciła się zaskoczona i ujrzała rozpromienionego Brada.
-Hej.- mruknęła i pocałowała go na powitanie.- Myślałam że jeszcze nie będziesz.
-Ale jestem.- odparł i przyciągnął ją do siebie z błyskiem w oku.- Chodźmy do naszego stolika.
Samantha zachichotała i posłusznie za nim poszła. Zapowiadał się wspaniały wieczór.

-Jeszcze jedną szkocką z lodem i parasolką!- krzyknęła Sam w stronę kelnerki, zataczając się na Brada.- Ale zabawa!- pisnęła, nerwowo podskakując w miejscu.
Miała rację. Dwie godziny temu do lokalu wpadła grupa nastolatków, którzy rozkręcili imprezę do tego stopnia, że nie siedział już nikt. Na barze tańczyły dwie pijane dziewczyny(ktoś nawet zrobił z kijka od mopa prymitywną rurę do tańczenia), wszystkie stoliki zostały wyrzucone na ulicę, a po środku postawiono wielką donicę z rośliną. Nigdy się nie dowiedziano, kto wpadł na taki idiotyczny pomysł.
-Hej, zatańcz ze mną!- krzyknęła Sam do Brada, po czym nie czekając na jego odpowiedź pociągnęła go na parkiet.
Z trudem znalazła wolny kawałek podłogi, a gdy już go odnalazła, obróciła się przodem do chłopaka i zaczęła poruszać biodrami w rytm energicznej muzyki. Pod wpływem alkoholu czuła się o wiele swobodniejsza niż zwykle. Brad chyba też to zauważył, bo uśmiechnął się pod nosem, skinął na jedną z kelnerek i ruszył za Sam, która zdążyła już się oddalić tanecznym, lecz chwiejnym krokiem.

***

Jess po pożegnaniu się z przyjaciółką podążyła na spotkanie z Mattem. Już nie mogła się doczekać na myśl o tym, że znowu będzie mogła zasmakować jego ust… aż się wzdrygnęła na samą myśl. Ostatnie sto metrów pokonała truchtem, by potknąć się o krawężnik i wpaść prosto w ramiona chłopaka.
-Tak na mnie lecisz, że wpadasz w me stęsknione ramiona?- zażartował, po czym wziął dziewczynę na ręce i pocałował.
Jess aż zamruczała ze szczęścia.
-Tak za tobą tęskniłem…- wyszeptał, wpatrując się w nią błyszczącymi oczami.- Nawet nie wiesz jak.
-Ja za tobą też.- powiedziała cicho, a gdy postawił ją na ziemi przytuliła się do niego mocno i zerknęła ponad jego ramieniem.- To chłopacy nie przyszli?- zdziwiła się.- Mandy też nie?
-No wiesz… nie widziałem ich od wczoraj.- wyznał Matt, obejmując ją.- Ale jak gadałem przez telefon z Danielem, to mówili że przyjdą… w każdym razie on z Peterem.
-Aha.- odpowiedziała powoli dziewczyna.- To znaczy, że jesteśmy sami?
-Noo… na razie tak. Chyba że zjawi się naćpany Luke, i popsuje nam całą zabawę.
Jess zaśmiała się cicho i ruszyła z nim do parku.

-… i wtedy matka Sam zemdlała. Mówię ci, były takie jazdy że hoho!- zarechotała dziewczyna, a Matt zawtórował jej swoim miękkim śmiechem.
Oboje byli już po sporej dawce narkotyku, z tą różnicą że Jess uparła się by wziąć jeszcze białą tabletkę nie pytając nawet co to jest. Wpadła na to dopiero po paru minutach, po czym dowiedziała się że wzięła ekstazę. Przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć, a następnie zaczęła z zapałem opowiadać historię sprzed dwóch tygodni. Narkotyk dopiero teraz zaczynał działać.
Jess wstała z ławki i przeszła się nad jeziorko(było parę kroków od niej). Kiwała się przez chwilę na brzegu, po czym niewiele myśląc zdjęła buty, skarpetki, płaszcz i bluzę i wskoczyła z dzikim piskiem do wody. Matt poderwał się z miejsca z zamiarem złapania jej za rękę i wyciągnięcia, ale dziewczyna była szybsza. Wbiegła po pasa do wody i zanurkowała, po czym wynurzyła się i zachichotała. Najwyraźniej nie czuła lodowatej wody.
-Jess! Odbiło ci?- spytał z wyrzutem Matt.- Wyłaź w tej chwili! Jeszcze tego brakowało, żebyś się rozłożyła.
-Ale mi wcale nie jest zimno!- krzyknęła rozbawiona, pomachała do niego i uśmiechnęła się radośnie.- No chodź, jest wspaniale!
Chłopak pokręcił głową i klapnął na murawę. Nie mógł zrobić nic, a zachował na tyle zdrowego rozsądku, by nie włazić do wody w połowie listopada. Wiedział, że prędzej czy później Jess wyjdzie z jeziorka. Pokręcił głową i westchnął.
Rzeczywiście, dziewczyna po kwadransie, przemoczona do suchej nitki, trzęsąc się wyczołgała się na brzeg i legła nieruchomo. Matt spojrzał na nią i nie widząc oznak życia pochylił się nad nią i potrząsnął nią gwałtownie.
-Jess? Jess!!
Dziewczyna zakrztusiła się i złapała chłopaka za kurtkę.
-N-nic m-mi nie… nie j-j-jest…- wyjąkała i zakasłała.
-Właśnie widać. Czekaj…- spojrzał na zegarek.- Nie masz nic przeciwko, bym cię zaprowadził do mnie? A zresztą, co ja się będę pytał.- prychnął, po czym zerknął na nią.- Rozbieraj się.
-Słucham?
-Nie marudź!- zagderał.- Nie chcę donieść trupa do mieszkania.
Jess się nie poruszyła.
-Może ja mam to zrobić?
Wystarczyło. Dziewczyna zdjęła bluzkę i spodnie, a chłopak owinął ją w płaszcz, założył jej skarpetki i buty i wziął na ręce.
-Co chcesz zrobić z ciuchami?- spytał.
-Nie wiem… zostaw je.- mruknęła i oparła mu głowę na ramieniu.- Jest mi tak… tak zimno… oh, Matt, nie chcę umrzeć!- powiedziała cicho i załkała.
-Ciii… wszystko będzie dobrze.- szepnął, choć przestraszył się nie na żarty.
Doskonale pamiętał, że sam prawie kiedyś umarł z wyziębienia po jednej ze swoich pierwszych działek. „Kiedy to było...?” zastanowił się, ale kichnięcie Jess przywróciło go do rzeczywistości. Teraz liczyło się tylko jej życie.

***

-Gdzie… Gdzie ja jestem?- spytała nieprzytomnie Jess, rozglądając się po pokoju, w którym się znajdowała. Na pewno to nie była jej sypialnia w internacie.- Matt?- spytała, słysząc jakieś kroki na korytarzu, bo tylko to imię w tej chwili przyszło jej do głowy.
Drzwi się otworzyły i wszedł przez nie chłopak z tacą, na której znajdował się talerz z kanapkami, kubek z gorącą herbatą i jakieś proszki. Dziewczyna aż się oblizała na myśl o kolejnej dawce. Uśmiechnęła się do niego.
-Czy to to, o czym ja myślę?- spytała, po czy, złapała się za głowę.- Auć!... cholera no...
-To są całkowicie normalne proszki przeciwbólowe.- oznajmił spokojnie.- Na twój ból głowy.
-Ooooh… dziękuję.- powiedziała wdzięcznie i przesłała mu w powietrzu buziaka.
-Jak już moja szanowna pacjentka wyzdrowieje, to niech zawoła. Będę tuz za drzwiami.- mruknął i wyszedł.
-MATT!!- krzyknęła Jess, a gdy chłopak wetknął głowę mrugnęła do niego i przywołała machnięciem ręki.- No chodź, co będziesz czekał za drzwiami…
Usiadł obok niej i pocałował ją w czoło, a dziewczyna zabrała się za jedzenie kanapek. Dopiero po śniadaniu odważyła się zadać dręczące ją pytanie.
-Matt… słuchaj... co ja wczoraj wieczorem robiłam?- spytała nieśmiało, bawiąc się jego czarnymi włosami.
Chłopak westchnął głęboko, ale na widok niewinnej minki Jess puściły mu wszystkie tamy. Zaczął jej wszystko opowiadać, ale jak doszedł do tego, gdzie powiedziała że nie chce umierać, spuścił głowę. Jessica przytuliła się niego mocno i pocałowała w policzek.
-Przepraszam za wczoraj.- mruknęła po chwili i spuściła głowę.
-Oh, daj spokój.- żachnął się Matt.- Przecież to nie twoja wina!
-Moja, moja. Mogłam nie brać tej pieprzonej ekstazy...
-Hej, aniołku, przecież żyjesz, a w tej chwili to jest dla mnie najważniejsze.- szepnął czule i przysunął się do niej, po czym ujął jej twarz w swoje dłonie i pocałował.

***

-GDZIEŚ TY SIĘ SZLAJAŁA?!! I JAK TY WYGLĄDASZ?!- krzyknęła Sam na widok wchodzącej Jess.
Dziewczyny rzuciły się sobie w objęcia i zaczęły wrzeszczeć jedna przez drugą. Pierwsza opanowała się Samantha. Podniosła obie ręce w celu uspokojenia przyjaciółki. Udało się.
-Dobra. To może ja pierwsza.- powiedziała i zaczęła opowiadać. Po kwadransie skończyła.- I jak?- spytała, spoglądając niepewnie na Jessicę.
-Hm… dla mnie ta sprawa śmierdzi z daleka.- oznajmiła i uśmiechnęła się szeroko.- Spoko, chyba nie mogło być lepiej w twoim przypadku.- powiedziała wesoło, zacierając ręce.- No, a teraz pozwól, moja droga, że ja opowiem co mi się przydarzyło…

-Ty to zawsze masz jakieś romantyczne przygody!- westchnęła Sam, patrząc z niedowierzaniem na przyjaciółkę.
-Phi, też mi coś. Romantyczna… Prawie się utopiłam w jeziorze! I ty to nazywasz romantyczną przygodą?
-Noo… akurat nie o to mi chodziło.- mruknęła Sam.- Raczej o to, co się wydarzyło dziś rano…
-Aah, too… a to spoko.
Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie, po czym przebrały w piżamy i poszły pownerwiać chłopaków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poison Girl
Włochaty Zioom xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:49, 25 Sty 2006  

Dobre ;)
I tylko jedno ale - po narkotykach ponoć zawsze się pamięta, co się robiło xP
A poza tym - czekam na dalszy ciąg ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżamelii
Banan Chiqita xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łorsou.

PostWysłany: Śro 20:56, 25 Sty 2006  

Poison Girl napisał:
Dobre ;)
I tylko jedno ale - po narkotykach ponoć zawsze się pamięta, co się robiło xP
A poza tym - czekam na dalszy ciąg ;)


a skąd ja niby mam to wiedzieć? xP nie brałam nigdy ^^'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżamelii
Banan Chiqita xD



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łorsou.

PostWysłany: Nie 23:30, 12 Lut 2006  

Ugh, moja wina! Zapomniałam xD
Ale... Dodaję do końca no xD
Więc ładne komentarze proszę *maślane gały*
Nu xD
Może KIEDYŚ coś zamieszczę... może... może...

Aha, i ten - za skutki uboczne nie odpowiadam.
Huh, najbardziej mi się podoba końcówka ;P
Muah x*

------------

6*


-Parker Samantha?
-Jesteeeeeeeeem.- powiedziała Sam, nie mogąc powstrzymać ziewnięcia.- Przepraszam.
-Sterling Jessica?
Cisza.
-Nie ma Jessici?- zdziwił się Bradley McGee, nauczyciel geografii.- Dziwne…- mruknął pod nosem.- Zawsze była…
W tej chwili drzwi otworzyły się z głośnym hukiem i wpadła przez nie Jess, z trudem łapiąc oddech.
-Przepraszam za spóźnienie panie profesorze!- wyrzuciła z siebie jednym tchem dziewczyna, po czym przeszła na koniec sali i usiadła obok przyjaciółki.- Coś mnie ominęło?- spytała, gdy nauczyciel kończył sprawdzanie listy.
-Nic specjalnego… Charlie dostał tylko kolejną uwagę za walenie gazetą Jima.
-A to spoko.- odetchnęła z ulgą Jess.- Czyli tak jak zwykle.- mruknęła i wyjęła zeszyt na ławkę.
Lekcja przebiegła w miarę spokojnie. Oczywiście były wyjątki, urozmaicenia zajęć powoli stawało się tradycją. Profesor McGee był siwym staruszkiem, lekko przygłuchym i krótkowzrocznym, i często nie widział tego co działo się na końcu sali. Dziewczyny sprytnie to wykorzystywały, czytając czasopisma, malując paznokcie i plotkując. Ale i tak nie miały szans przebić Charliego i spółki, którzy właśnie…
-Panie Douglas! Proszę w tej chwili zejść z ławki i przestać pajacować!- zaskrzeczał nauczyciel.- Was też to się dotyczy!
Charlie przybrał poważną minę i zeskoczył z ławki.
-Ależ oczywiście, proszę pana.- powiedział potulnie, a gdy staruszek się odwrócił pokazał mu środkowy palec i klapnął na krzesło.
Zbiegiem okoliczności on i jego przyjaciel Brian siedzieli przed dziewczynami. Charlie obrócił się i mrugnął do nich.
-Co jest, piękne?- zagadał, przybierając luzacki wyraz twarzy.
-Oh, spadaj.- warknęła Sam.
Chłopak już otwierał usta, ale w tym momencie nauczyciel zawołał go odpowiedzi.
-Nie chcę!- odkrzyknął bezczelnie Charlie.
-Co to znaczy nie chcę?- oburzył się McGee.- Do odpowiedzi!
-Nie chcę!
-Ja też nie chcę!
-No właśnie, więc w czym problem?- powiedział radośnie chłopak.
Jess wydało się, że profesor zaraz wyjdzie z siebie, co się na szczęście nie stało.
-Zbierz swoje rzeczy i idź do dyrektorki.- oznajmił spokojnie, po czym otworzył dziennik na ostatnich stronach i zaczął wpisywać kolejną uwagę.
-Nie radzę… i tak pewno nie dojdzie!- odezwała się Laura Monss znad Cosmopolitanu.- Niech lepiej ktoś z nim pójdzie… ja się zgłaszam na ochotnika.
Od początku roku było widać, że Laura czuje miętę do Charliego.
McGee nie zwrócił na nią uwagi. Z wywieszonym językiem skrobał uwagę, dyktując ją na głos całej klasie.
-Charlie… Douglas… nie chce… iść… do… odpowiedzi… pyskuje… i… zachowuje się… jak… małpa… w… zoo…
Klasa ryknęła śmiechem, a najgłośniej rechotały Jess z Sam, trzymając się za brzuchy.
-Małpa… w zoo!- zachichotała Jessica i spadła z krzesła.
-Bardzo śmieszne.- zauważył kwaśno Charlie, czerwony jak piwonia.- Naprawdę, hahaha. Boki zrywać.
Tym razem to Samantha nie mogła się powstrzymać. Opadła na ławkę i zaczęła bić w nią pięściami, wyjąc ze śmiechu. Reszta klasy zachowywała się podobnie, mało kto został poważny, a Bradley McGee nie robił nic, by uspokoić rozochoconych uczniów.

Na długiej przerwie dziewczyny zasiadły pod swoim ulubionym drzewem i zaczęły omawiać lekcję geografii, a tak dokładniej to starcie Charliego z nauczycielem.
-Dawno się tak nie ubawiłam.- przyznała Jess, wycierając łzy z oczu.- Oj, Douglas na długo to zapamięta…
Sam zachichotała na myśl o minie chłopaka.
-Ooh, tak, na długo … ale przynajmniej dostał nauczkę.- dodała mściwym tonem, i złapała się za kieszeń.- Poczekaj, telefon mi wibruje, muszę odebrać.
Z uśmiechem odeszła parę kroków. Jess obserwowała, jak jej uśmiechnięta twarz przeradza się w kopalnię smutków, by potem z drżącymi wargami wyłączyć telefon i wybuchnąć płaczem. „Oho, coś się stało” pomyślała Jessica, przygryzając wargę.
Samantha usiadła na trawie i zwiesiła głowę. Po chwili otarła łzy z policzków i uśmiechnęła się smutnie.
-Brad wyjeżdża.- poinformowała cicho przyjaciółkę.- Do Niemiec. Na stałe.- jej głos zawiesił się na chwilę.- Powiedział, że chce się ze mną spotkać w piątek… tuż przed wyjazdem do Seattle na lotnisko.- zakończyła i z powrotem zalała się łzami.

***

25 listopad 2005, piątek
Jakby tu zacząć… Mam doła. Chandra jesienna, jak nic. Eh… Tylko się zabić. A myślałam, że nie można już być w gorszym stanie niż jest aktualnie Sam. Biedaczka, Brad(jej chłopak) wyjeżdża i ją zostawia, i teraz będzie musiała jakoś sobie poradzić… i tak już była wystarczająco załamana po zdradzie Kevina. No cóż, jak dla mnie to ona za bardzo się zatraciła w Bradzie. Chociaż… jestem pewna, że i tak nie ma takich problemów jak ja.
Matt… Matt, Matt, Matt. Niby to przez niego wplątałam się w tą aferę z tym gównem, ale to także moja wina… a ostrzegał mnie, prosił… Ooh, a ja głupia byłam! Ale… mimo wszystko nie żałuję tego co zrobiłam, nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z nim… Mm, chyba w końcu wiem jak wygląda MIŁOŚĆ…


Jessica zatrzasnęła gwałtownie pamiętnik i pochyliła nad nim głowę. Parę pojedynczych łez spadło na okładkę zeszytu. Dziewczyna poderwała się z łóżka i podbiegła do lustra. Uśmiechnęła się do swojego odbicia.
-Nie będę się zamartwiać, nie ma mowy.- powiedziała cicho.
Zostawiła na stoliku pamiętnik, złapała klucze i wyszła z pokoju. O Samanthę nie musiała się martwić, gdyż ta od dawna tkwiła w ramionach Brada.

***

-Myślałeś, jak to będzie gdy… gdy wyjedziesz?- spytała Sam ledwo dosłyszalnym głosem.
Chłopak przytulił ją mocniej i pocałował delikatnie w czoło.
-Wierzę, że wszystko się jakoś ułoży.- zapewnił dziewczynę i po raz kolejny ją pocałował.- Do głowy sobie nie dopuszczam myśli, że się rozstaniemy…
-Ooh, nawet tak nie mów!- jęknęła Samantha, po czym opróżniła swoją szklaneczkę z cherry.- Mm, pychota.
-Czyżbyś chciała więcej?- domyślił się z uśmiechem Brad i skinął na barmankę.- Julie, jeszcze raz to samo.
-Z wódką i lodem!- dopowiedziała ochrypłym głosem dziewczyna, wtulając twarz w szyję chłopaka.- Uwielbiam ten zapach… to Hugo Boss, prawda?- i nie czekając na odpowiedź pocałowała go głośno w policzek, po czym zachichotała.- Kocham cię, Brad.- mruknęła, gładząc go opuszkami palców po piersi.
-Cherry, z wódką i lodem, proszę.- powiedziała Julie i wręczyła dziewczynie kieliszek pokaźnych rozmiarów.- Coś jeszcze podać?- spytała uprzejmie.
-Dla mnie schłodzone Martini.
Julie odeszła, a Sam opróżniła jednym haustem kieliszek, po czym cicho beknęła i uśmiechnęła się przepraszająco.
-Wybacz mi, kochanie, ale to ten stres… nie mogę sobie wyobrazić naszego rozstania, i muszę jakoś zalać robaka…
Brad spojrzał na nią lekko zdziwiony, ale nic nie powiedział.
Z głośników popłynęła kołysząca muzyka, chłopak wstał i wyciągnął rękę do Sam.
-Zatańczysz?- spytał, a ona kiwnęła głową.
W rytm „I don’t want a miss a thing” grupy Aerosmith przetańczyli całą piosenkę i dwie następne(„My immortal” Evanescense i „With always love You” Whitney Houston). Później usiedli z powrotem, i mocno wtuleni w siebie zaczęli sobie opowiadać swoje najdziwniejsze wybryki.
-Pamiętam, że jak kiedyś byłam mała to zwiałam matce z centrum handlowego i poszłam na plażę.- Sam uśmiechnęła się na samo wspomnienie.- Mama odchodziła od zmysłów, wezwała policję…
-A ty?
-A ja już od paru godzin siedziałam w domu i oglądałam kreskówki!- zaśmiała się Samantha, oblewając się whisky.
-Może przystopujesz z tym alkoholem, co?- spytał z niepokojem Brad, patrząc jak dziewczyna coraz bardziej nie panuje nad swoimi ruchami.
Był spokojny do czasu, ale jak Sam zaczęła się podwalać do jednego z chłopaków, krew w nim zawrzała. Wstał, złapał ją pod łokieć wyprowadził z lokalu.
Zatrzymał się dopiero w połowie drogi do internatu, gdy dziewczyna zaczęła narzekać że bolą ją nogi i chce jej się wymiotować.
-Nie mogę dalej iść.- poskarżyła się i walnęła na pobocze. Położyła się na trawie i zaczęła podśpiewywać jakieś głupoty pod nosem.- Musisz mnie ponieść.- zażądała po paru minutach.
-Proszę cię bardzo.
Chłopak wziął ją na ręce i ruszył dalej. Po kwadransie odstawił dziewczynę pod boczne drzwi do szkoły, postawił ją na ziemi i przytulił mocno.
-Brad…- jęknęła Sam.- Nie odchodź...
-Przecież jeszcze nie idę, skarbie.- powiedział miękko i pocałował ją w czoło.- Jestem przy tobie.
-Nie wyjeżdżaj! Albo zabierz mnie ze sobą! Błagam, powiedz że to nieprawda i że jutro się spotkamy… powiedz, że to prawda.- w tonie jej głosu słychać było nutę nadziei.
-Wybacz mi, Sam… gdyby to ode mnie zależało, to bym tu został, ale… sama rozumiesz…
Dziewczyna się rozpłakała, a Brad pocałował ją na pożegnanie i odszedł, nie oglądając na nią ani razu…

***

-Luke? A co ty tu robisz?- zdziwiła się Jess, gdy zamiast Matta ujrzała jego kumpla.
-Staram się godnie go zastąpić.- odparł złośliwie.- A tak szczerze, to dziś chyba się nie zjawi.- dodał obojętnie i odwrócił się, by odejść.
-JAK TO SIĘ NIE ZJAWI?!!- wrzasnęła Jessica, łapiąc go za kołnierz i ciągnąc z powrotem do siebie.- Co to ma znaczyć? Nie okłamuj mnie tu!- warknęła z błyskiem w oku.
-Nie kłamię, tylko stwierdzam fakty.- zauważył lekceważąco.- I byłbym wdzięczny, gdybyś mnie łaskawie puściła.
Dziewczyna zatrzęsła się z wściekłości i trzasnęła go w policzek. Luke zmrużył oczy i złapał ja za wciąż uniesioną rękę.
-Czy tobie się wydaje, że skoro jesteś dziewczyną Matta to wolno ci wszystko?- syknął, popychając ją lekko.
Niby lekko, ale wystarczyło by się potknęła o wystający kamień i się przewróciła.
Spojrzała na niego oburzona, i spróbowała wstać, ale że się zaplątała w swój bardzo długi szalik okazało się to niemożliwe. Wymamrotała pod nosem parę przekleństw i zaczęła się odplątywać.
-Mógłbyś mi pomóc.- syknęła, patrząc na niego spode łba.
-A niby czemu?- zaśmiał się bezczelnie.
-A niby temu, że chociażby tego wymaga kultura, której ty niestety nie posiadasz.- warknął Matt, wyłaniając się z mroku.
Jessica spojrzała na swojego wybawiciela wzrokiem pełnym uwielbienia i odetchnęła z ulgą.
-Nic ci nie jest?- spytał z obawą w głosie Matt, chwytając ją za rękę i podnosząc ją.
-Niee… tylko kości mnie bolą.- uśmiechnęła się nieznacznie.
Chłopak pochylił się i pocałował ją, a dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję. Oderwali się od siebie po dobrych paru minutach, następnie Matt objął ją i poprowadził wzdłuż jeziora.
Jess nie odzywała się chwilę, po czym z ciekawością spytała:
-Matt… gdzie mnie właściwie prowadzisz?
-Nie mam pojęcia. Idę tam, gdzie mnie nogi niosą. Z tobą u boku mogę zajść wszędzie.- powiedział i pocałował ją w czoło.
-To może chodźmy gdzieś, gdzie można spokojnie wziąć haszysz.- wypaliła, stając nagle w miejscu.
Chłopak obejrzał się na nią i uniósł brwi.
-Jesteś tego pewna?- spytał cicho.- Nie chcę, żebyś potem miała jakieś nieprzyjemności…
-Oh, Matt, daj spokój.- żachnęła się.- Przecież oboje doskonale wiemy, że tego chcę.

Pół godziny później, w pustym mieszkaniu Matta głośno rozbrzmiewał śmiech Jessici, która naćpana haszyszem nie zdawała sobie najmniejszej sprawy z tego co mówi, ani tym bardziej co robi. Kręciła się z kąta w kąt po jego pokoju, co chwilę wychylała za okno i machała do pustej ulicy. Chłopak nie robił nic, by ją powstrzymać, bo sam za dobrze się bawił patrząc na nią.
-Chodź tu do mnie!- zawołał po kwadransie, a następnie złapał ją pod kolana i przyciągnął do siebie.
Jess zachichotała i położyła się na plecach, po czym posłała mu w powietrzu buziaka i mrugnęła. Po chwili usiadła i zdjęła bluzkę, mrucząc pod nosem „Ale tu gorąco”, wskutek czego została w czarnym, koronkowym staniku Victoria’s Secret. Matt aż się zakrztusił, gdy ją tak zobaczył.
-No, dalej, pokaż mi co tam skrywasz pod tą koszulką!- zachichotała, stukając go palcami w pierś.- No, nie ociągaj się…
Chłopak ściągnął t-shirt i ukazał Jessice swoje mięśnie brzucha. Dziewczyna na kolanach podeszła do niego i objęła go jedną ręką za szyję, drugą opierając na jego klatce. Matt uśmiechnął się i pocałował ją w szyję, a Jess zamruczała z rozkoszy i ustami poszukała jego ust. Nic nie mogło teraz zakłócić jej szczęścia. Nic.

***

-Zobaczymy się jutro?- spytał cicho Matt, tuląc do siebie dziewczynę.
-Oczywiście… jutro, pojutrze, zawsze… kiedy tylko chcesz.
-Już nic nas nie rozdzieli.- powiedział i pocałował ją po raz kolejny.
Jessica uśmiechnęła się szeroko, a chłopak westchnął. No cóż, nie mógł nic poradzić że była wciąż na haju.
Pocałowali się na pożegnanie i Jess weszła do szkoły, a Matt odwrócił się i odszedł, myślą będąc przy dziewczynie.

-Jeeess? To tyyyy?- głos Sam rozległ się z ciemnego pokoju, a Jessica mimo woli poczuła rosnący niepokój.
-Sam? Jeszcze nie śpisz?
Nie doczekała się odpowiedzi, bo opróżniona do połowy butelka wymknęła się z dłoni przyjaciółki i rozbiła na podłodze, rozlewając na wykładzinie, jak poznała po zapachu, mieszaninę wódki z Malibu.
-Cholera.- jęknęła, łapiąc się za głowę.
Ostry zapach alkoholu przyprawił ją o mdłości, a w połączeniu z działaniem narkotyku efekt był koszmarny. Pobiegła do łazienki i zwymiotowała do sedesu, wstała, spuściła wodę i wróciła do pokoju, trzymając się ściany.
-Sam, znowu się najebałaś?- jęknęła, padając na łóżko.
Cisza, przerywana chrapaniem. Brak odpowiedzi oznaczał, że Samantha już spała, z głową opartą o stolik.

***

„Jess, spotkajmy się za godzinę, tak gdzie zwykle. Mam Ci do przekazania tragiczną wiadomość. Tylko błagam, nie rób potem żadnego głupstwa... Mandy”

Jessica wpatrywała się jak głupia od dziesięciu minut w ekran telefonu, zastanawiając się o co, do licha, chodzi. „No nic, muszę iść i się dowiedzieć” pomyślała ponuro, po czym podeszła do szafy, wzięła kurtkę i wyszła z pokoju, nie zostawiając żadnej wiadomości dla Samanthy.

-O co chodzi?- spytała, spoglądając na nią z niepokojem.- Coś się stało?
Mandy spojrzała na nią załzawionymi oczami. Postanowiła dłużej nie ukrywać prawdy.
-On... on nie żyje.- wydusiła z siebie, a Jess cofnęła się do tyłu.
-Kto nie żyje? Nie mów tylko że…- urwała, bojąc się odpowiedzi.
-Matt przedawkował.- jęknęła, obróciła i uciekła, nie chcąc dalej rozmawiać z dziewczyną, która opadła na ławkę i ukryła twarz w dłoniach, drżąc na całym ciele.
-Matt…- szepnęła przez łzy.

***

Jessica weszła zapłakana do pokoju, gdzie zastała pijaną przyjaciółkę w otoczeniu tuzina butelek najróżniejszych alkoholów. Spojrzała na nią z obrzydzeniem i podeszła do swojej szafki. Otworzyła pierwszą szufladę i wyjęła z niej małe zawiniątko, po czym rzuciła kurtkę na łóżko i poszła się przebrać do łazienki. Wyszła z niej w czarnych seansach i czarnej welurowej bluzie założonej na stanik.
-Gdzie się wybierasz?- krzyknęła Sam za wychodzącą dziewczyną
-Idę się zabić.- odpowiedziała ponuro Jess i zamknęła drzwi.
Poszła od razu w swój ulubiony zakątek w parku należącym do szkoły. Usiadła na mokrej trawie i podwinęła rękawy. „Skoro mam się zabić, to niech to będzie profesjonalne” pomyślała.


W tym samym czasie David spacerował samotnie parkowymi ścieżkami, zatracając się w ponurych myślach. Od ponad pół godziny wałęsał się bez celu, myśląc bez przerwy o byłej dziewczynie. Wczoraj zerwał z Jennifer, i zamierzał to powiedzieć Jess, ale tej jak na złość nie mógł nigdzie znaleźć.
W końcu postanowił, że dorwie ją chociażby miał pojechać za nią do Europy.
Zatopiony w swoich myślach nie zauważył dziewczyny leżącej na ziemi, potknął się i przeklnął pod nosem. Spojrzał na nią i aż sapnął zaskoczony.
-Jess!- jęknął, widząc w jakim jest stanie.
Nie zareagowała. Obrócił ją na wznak i resztka nadziei w nim odżyła – miała pół przymknięte powieki i wpatrywała się w niego nieprzytomnie. Złapała go za rękę i zakrztusiła się, David spojrzał na jej dłonie i zaklął pod nosem. Z lewego nadgarstka leciała krew, a na zgięciu w łokciu było widać ślady ukłuć. Złapał się za głowę i wziął dziewczynę na ręce, po czym szybko skierował się do internatu.
-Co ja zrobiłem...- szepnął z łzami w oczach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Szalone Forum xD Strona Główna -> Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2
   
 
Opcje 
Zezwolenia Opcje
Kto jest na Forum Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Kto jest na Forum
 
Jumpbox
Kto jest na Forum
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Theme FrayCan created by spleen & Download
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin